Już tak mam, że autentycznie fascynują mnie cudeńka i CUDA natury. Chętnie "zagospodarowałabym" każdy ciekawy kształt krzewu, drzewa, pnia, kolor kamienia, nieba (zwłaszcza zachody słońca we wrześniu!), wody o różnej porze dnia. Zniewalają mnie odcienie, niby kontrastujące, a jednak w harmonii egzystujące obok siebie. To wszystko cieszy umysł, ale stanowi też niezastąpione źródło inspiracji twórczej.
Będąc w rodzinnych stronach odkryłam właśnie takie CUDEŃKO natury. Oto ono! :-)
Piasek wokół sosny wybrano, a ona sama dalej sobie rośnie w najlepsze od lat.
To się nazywa akceptacja warunków :-)
Pooglądałam skrupulatnie korzenie ...
... i doszłam do wniosku, że fajna by była w tej sośnie ... GARDEROBA! :-) Dla "manufakturowych" sukienek oczywiście :-)
A że słowa przechodzą u mnie w czyny bez zbędnej zwłoki (jak powtarzają uczeni w prawie :-)), to zobaczcie, czym to się skończyło:
W takim naturalnym otoczeniu najlepiej czują się ciuchy z naturalnych tkanin.
Rodzimy len komponował się idealnie :-)
Miejsca jeszcze było dość na korzeniach, ale trzeba było zbierać się do domu
z wycieczki ;-)
A jakby tak się rozmarzyć ... Już wyobraziłam sobie taką garderobę w ... domu! A Wy? :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz