czwartek, 17 maja 2012

Ferdynand Wspaniały - po latach :-)

Mój synek przerzucał dziś swój księgozbiór w poszukiwaniu nowej lektury do poduszki. Ze stosu książek wybrał tę z mordką żółtego psiaka z długimi uszami. "Ferdynand Wspaniały"! :-) Ależ mi się ta opowieść podobała! A najbardziej zakończenie. Pamiętacie? - śniło się Ferdynandowi to wszystko :-)

Teraz moje dziecko już smacznie pochrapuje, a mnie naszła refleksja, którą chciałam się z Wami od razu podzielić. "Ferdynand Wspaniały" czy "Alicja w Krainie Czarów" ... Jako dzieci odbieraliśmy te książki dosłownie, a one przecież niosą uniwersalne przesłanie, które powinno być bliskie także dorosłym: Nie bójcie się marzyć i spełniać swoje marzenia! Bądźcie "wspaniali", "inni"! Nie przeleżcie życia na kanapie, ani nie spędźcie go u boku człowieka, z którym nic was nie łączy. 

To nie tak, że dzisiejszy blogowy wpis jest całkowitą dygresją ;-) Bo przecież tyle razy myślałam sobie, że chyba zwariowałam z tą moją modą. Miałam zawód, już spore doświadczenie, dzięki wielu projektom przewagę nad konkurencją itd, a ja wymyśliłam sobie projektowanie ciuchów stawiając mój dotychczasowy zawodowy świat na głowie. ... Ta decyzja była jednak takim "wstaniem z łózka", żeby spróbować Nowego, co wskrzesi we mnie znów te pierwotne siły, które ma się na progu zawodowego życia. 

Za mną wiele błędów, ale i co najmniej tyle samo sukcesów. A ile jeszcze pięknych projektów przede mną! :-) To wszystko dzięki temu, że spróbowałam stanąć na ... tylnych łapach i spojrzeć na swoje możliwości z innej perspektywy niż dotychczas. 

Jak skończymy już czytać "Ferdynanda", to chyba zrobię miejsce na tę książkę wśród moich "poważnych" książek, żeby w trudniejszych zawodowych chwilach dodawała mi sił, żeby "wstać z łóżka" i stworzyć projekt sukienki, jakiej jeszcze żaden projektant nie wymyślił :-)


poniedziałek, 14 maja 2012

MAJOWA GARDEROBA MANUFAKTURY MODY

Już tak mam, że autentycznie fascynują mnie cudeńka i CUDA natury. Chętnie "zagospodarowałabym" każdy ciekawy kształt krzewu, drzewa, pnia, kolor kamienia, nieba (zwłaszcza zachody słońca we wrześniu!), wody o różnej porze dnia. Zniewalają mnie odcienie, niby kontrastujące, a jednak w harmonii egzystujące obok siebie. To wszystko cieszy umysł, ale stanowi też niezastąpione źródło inspiracji twórczej. 

Będąc w rodzinnych stronach odkryłam właśnie takie CUDEŃKO natury. Oto ono! :-)

Piasek wokół sosny wybrano, a ona sama dalej sobie rośnie w najlepsze od lat. 
To się nazywa akceptacja warunków :-)

Pooglądałam skrupulatnie korzenie ...



... i doszłam do wniosku, że fajna by była w tej sośnie ... GARDEROBA! :-) Dla "manufakturowych" sukienek oczywiście :-) 

A że słowa przechodzą u mnie w czyny bez zbędnej zwłoki (jak powtarzają uczeni w prawie :-)), to zobaczcie, czym to się skończyło:




W takim naturalnym otoczeniu najlepiej czują się ciuchy z naturalnych tkanin. 
Rodzimy len komponował się idealnie :-)

Miejsca jeszcze było dość na korzeniach, ale trzeba było zbierać się do domu 
z wycieczki ;-)

A jakby tak się rozmarzyć ... Już wyobraziłam sobie taką garderobę w ... domu! A Wy? :-)

środa, 9 maja 2012

Capoeira 


Dokładnie rok temu siedziałam w samolocie, który kilkanaście godzin później miał wylądować w Ameryce Południowej. Miało się ziścić właśnie moje największe marzenie podróżnicze: BRAZYLIA. 

Rio de Janeiro

W tym kraju zakochałam się na zabój przez ... piłkę nożną :-) A właściwie przez kibiców narodowej reprezentacji Brazylii - pozazdrościłam im temperamentu, koloru, śpiewu i radości na trybunach. 

Maracana - stacja metra i stadion w tle

Kiedy wylądowaliśmy w Rio, nie wierzyłam... Wreszcie TU jestem! Miałam nieodparte wrażenie, że jestem poniekąd w ... domu. Chyba dlatego tęsknię za tym krajem jak za "moim" miejscem ...

Widok na Copacabanę 

W Brazylii pasjonuje mnie wszystko: przyroda (nieziemska), ludzie (w Belo Horizonte nikt tak nie pędził po ulicach jak ja! :-) Po europejsku, z klapkami na oczach, byle do celu :-/), o piłce nożnej już nie wspomnę ;-), no i oczywiście kultura, a ściślej jej mieszanka. 

Przykładem, który fascynuje mnie pod względem akustycznym i wizualnym jest capoeira - sztuka walki i taniec w jednym. Stworzyli ją niewolnicy, którzy przybyli do Brazylii w XVIII i XIX wieku. Obok siebie istnieje obecnie kilka form capoeiry. Jedne z nich nie odeszły od tradycji, a inne zawierają elementy nowoczesne.
Zobaczcie, ile emocji kipi w tym tańcu - sztuce walki: http://youtu.be/Z8xxgFpK-NM

Capoeira jest najbardziej rozpowszechniona w północnych regionach Brazylii. Słynie z niej m.in. Salvador, w którym miałam ogromną przyjemność być i oglądać namiastkę tego niezwykłego widowiska. W mieście tym kwitnie też handel malutkimi obrazkami ze sztuką naiwną, wśród których często pojawiają się elementy capoeiry.

fot. Suddenlyslimmer

Zmysł artystyczny projektantki mody nie pozostał obojętny na te bodźce :-) Przy najbliższej możliwej okazji capoeirę przeniosłam "naiwnie" na jeden z t-shirtów, które są w stałej ofercie Manufaktury Mody. Oto on:




Kiedy t-shirt ten znajdzie już swojego właściciela, z pewnością odnajdzie w nim tę niezwykłą energię płynącą z capoeiry.

poniedziałek, 7 maja 2012

 MAJÓWKA MANUFAKTURY MODY

Założyłam sobie, że podczas majówki zrobię sesję na bis najnowszej kolekcji Manufaktury Mody. 
Miało być "grzecznie", bo to przecież "na stronę" ;-) A jak wyszło? Zobaczcie sami!

Najpierw miała być SUKIENKA CHABROWA w towarzystwie sukienek w innym kolorze, ale o takim samym fasonie (BAKŁAŻANOWA i SZAFIROWA).
Plan zakładał, że mam pozować z nimi przerzuconymi przez ramię. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie ta rzeka ... :-)

W gumowcach było jeszcze w porządku, ale czemu nie spróbować .... bez nich? :-)

Różnica temperatury wody i powietrza jakieś ... 30 stopni (!) Jak w górskim potoku! :-)


Głębiej też nie lepiej :-)

 
 OK. Wystarczy :-)



Ale nie byłabym sobą, gdybym jeszcze nie wymyśliła p.s. :-)


Kolejne ujęcia miały przedstawiać propozycje Manufaktury Mody do biura. Chciałam pokazać je w innym świetle niż za biurkiem czy na firmowych korytarzach. Sesja przebiegała zgodnie z planem - majowe plenery, pachnący las i szumiąca rzeka tuż tuż ... Aż nad tą rzeką pojawiły się dzieciaki z ... bańkami mydlanymi! :-) Zamiast skupić się na pracy (prezentacja JASNOSZAREJ SUKIENKI) goniłam bańki, co skrupulatnie utrwalał fotograf :-) Fajnie było! :-)





Już nie wspomnę o tym, że poprzepalaliśmy wszystkie zdjęcia ;-) Co widać zresztą. Ale co tam!:-) 
Na takiej majówce jeszcze nie byłam! :-) 

Mam nadzieję, że Wy też macie co wspominać po "najdłuższym weekendzie świata" :-)