Mój synek przerzucał dziś swój księgozbiór w poszukiwaniu nowej lektury do poduszki. Ze stosu książek wybrał tę z mordką żółtego psiaka z długimi uszami. "Ferdynand Wspaniały"! :-) Ależ mi się ta opowieść podobała! A najbardziej zakończenie. Pamiętacie? - śniło się Ferdynandowi to wszystko :-)
Teraz moje dziecko już smacznie pochrapuje, a mnie naszła refleksja, którą chciałam się z Wami od razu podzielić. "Ferdynand Wspaniały" czy "Alicja w Krainie Czarów" ... Jako dzieci odbieraliśmy te książki dosłownie, a one przecież niosą uniwersalne przesłanie, które powinno być bliskie także dorosłym: Nie bójcie się marzyć i spełniać swoje marzenia! Bądźcie "wspaniali", "inni"! Nie przeleżcie życia na kanapie, ani nie spędźcie go u boku człowieka, z którym nic was nie łączy.
To nie tak, że dzisiejszy blogowy wpis jest całkowitą dygresją ;-) Bo przecież tyle razy myślałam sobie, że chyba zwariowałam z tą moją modą. Miałam zawód, już spore doświadczenie, dzięki wielu projektom przewagę nad konkurencją itd, a ja wymyśliłam sobie projektowanie ciuchów stawiając mój dotychczasowy zawodowy świat na głowie. ... Ta decyzja była jednak takim "wstaniem z łózka", żeby spróbować Nowego, co wskrzesi we mnie znów te pierwotne siły, które ma się na progu zawodowego życia.
Za mną wiele błędów, ale i co najmniej tyle samo sukcesów. A ile jeszcze pięknych projektów przede mną! :-) To wszystko dzięki temu, że spróbowałam stanąć na ... tylnych łapach i spojrzeć na swoje możliwości z innej perspektywy niż dotychczas.
Jak skończymy już czytać "Ferdynanda", to chyba zrobię miejsce na tę książkę wśród moich "poważnych" książek, żeby w trudniejszych zawodowych chwilach dodawała mi sił, żeby "wstać z łóżka" i stworzyć projekt sukienki, jakiej jeszcze żaden projektant nie wymyślił :-)



























